poniedziałek, 28 października 2013

W zasięgu niedzieli. Normandia.

Efektem ubocznym pasji muzycznych i rodzinnej nadgorliwości jest to, że nie możemy w czasie roku szkolnego wyjechać na weekend. Zajęcia dodatkowe blokują soboty. Nie jest to jakiś dramat, dzieci we Francji mają wakacje co siedem tygodni. Letnie skończyły się 5 września, a wakacje Wszystkich Świętych zaczęły 18 października. Można nawet powiedzieć, ż  nie są to przerwy w toku nauk,i ale te nieliczne tygodnie nauki są przerwą w nieustających wakacjach. Statystycznie, dzieci w Europie spędzają w szkole 190 dni w roku, francuskie tylko 144. Podejrzewam, że jest to sposób na łagodne przejście do ciężkiej harówki opartej na tutejszym kodeksie pracy, czyli do sześciotygodniowego urlopu i siedmiogodzinnego dnia pracy. Dla nieprzyzwyczajonych dzieci mógłby być to zbyt duży szok.

Ale ucinając ta przydługi wstęp - nie możemy wyjechać w sobotę. Pozostały wycieczki niedzielne w promieniu do 200 km, max 300 km od Paryża. I tak to, wbijając cyrkiel i zataczając koło, wylądowaliśmy w Normandii.

Pięciu z siedmiu pytanych o rade paryskich tubylców wysłało do Honefleur, czterech do Étretat a wszyscy do Douville. To ostatnie skreśliliśmy bo jak wszyscy to my przekornie nie (tak naprawdę było najmniej "po drodze") 

Etap pierwszy - Honefleur. Niby ładnie, niby fajny port, ale... coś nie grało. Atmosfera w miasteczku przypomina trochę lipcowe popołudnie w Kazimierzu nad Wisłą. Ludzie drepczą z minami mówiącymi "przyjechaliśmy bo mówili, że fajnie, pochodzimy trochę, zjemy coś i wracamy. Może rybkę zjemy, a może coś innego"
Najciekawsze okazało się być muzeum Eugène Boudin, który to w Honefleur się urodził (http://www.musees-honfleur.fr/musee-eugene-boudin.html) Na parterze muzeum ciekawa wystawa etnograficzna, na pięterku "Kobieta i morze" reszta to Boudin, czyli dla każdego coś miłego.
Szybki obiad - naprawdę nie ma o czym wspominać, sardynki próbowały mnie zamordować przez kolejne dwa dni, i wyruszyliśmy do Étretat.

I to było to. Dlatego warto było jechać. Poziom adrenaliny rośnie błyskawicznie, krew szybciej krąży w żyłach. Tak, spacer po klifach Étretat z dwójką małych oszołomów i mężem cierpiącym na lęk wysokości to coś co może zamienić leniwe niedzielne popołudnie w prawdziwy sport ekstremalny. Do tego turkusowe morze, szare niebo i białe skały. Zdeterminowane dzieci zaliczyły nawet krótką kąpiel. Jest morze, jest kąpiel.
Cóż z tego, że mamy sine wargi. Zresztą zimniejsze niż w Sobieszewie nie będzie. Dzieci zakupiły pamiątki. Starsze sześć puszek tuńczyka w różnych sosach, młodsze nazbierało kamieni. My kupiliśmy trzy butelki cydru.  Potem natknęliśmy się na tabliczkę że nie wolno zabierać kamieni ponieważ chronią przed powodziami. Odnieśliśmy kamienie na plażę, nie możemy mieć na sumieniu zagłady tak pięknego miejsca.

Étretat jest piękne. Zobaczcie sami.

Normandia 2013

Normandia 2013
Normandia 201
Normandia 2013
Normandia 2013
Normandia 2013

piątek, 25 października 2013

Polskie akcenty w Disneyland Paris.

Disneyland 2013
Podczas wizyty w Disneyland dzieci mają okazję do zapoznania się z rzadko już używanymi w języku polskim słowami :) Tablica nas rozbawiła ale może Minister Sikorski powinien interweniować?

piątek, 4 października 2013

Jak zwiedzać Paryż unikając turystów. cz.1 - Wersal


Żelazne punkty programu na listach wszystkich odwiedzających Paryż: Louvre - zaliczony, Wieża - zaliczona, Sacre Ceour- zaliczone, no to Wersal. Niekończąca się kolejka turystów szturmujących każdego dnia złotą bramę może osłabić entuzjazm nawet największego fana dynastii Burbonów. Kolejka zresztą zazwyczaj o Burbonach ma niewielkie pojęcie i tym lepiej, ponieważ większość turystów kończy zwiedzanie na pałacu i pierwszej fontannie.  Zresztą po przeczołganiu się w niemiłosiernym ścisku przez zakorkowane komnaty, czując oddech przeznaczenia a właściwie  tysiąca Chińczyków na karku, potykając się o tysiąc Rosjan przed sobą, każdy ma dosyć.  Aż dziw że biedni turyści nie biedni topią się z rozpaczy w tych fontannach.
Niestety, nie możemy zażądać Wersalu na wyłączność. Zresztą byli już tacy którzy go mieli i dobrze się to nie skończyło. Cóż począć? Wersja pierwsza - jesteśmy dorośli, bez dzieci i bardzo nam zależy. Zaciskamy zęby, ostrzymy łokcie i jeśli nie kupiliśmy biletów wcześniej stajemy grzecznie w kolejce i czekamy kilka godzin na niepowtarzalny mecz rugby w pałacowych salach.

Jeśli planujemy spędzić miły dzień z dziećmi ?
Kiedy nerwowo wykończeni zwiedzaniem go "grupowi" wracają do autokarów a dla nas zostaje cała reszta.
Jaka reszta?

Plan w punktach:
1. Rezygnujemy z pałacu, żadne dziecko tego nie wytrzyma. Będą ofiary.
2. Rezygnujemy z głównego wejścia i zmierzamy do tego w Grand Trianon. Kupujemy bilet Trianon i Domaine de Marie-Antoinette i rozpoczynamy zwiedzanie.
3.Grand Trianon i ogród francuski. Petit Trianon i ogród angielski. Grota, skały, teatr, oranżeria, stawy, rzeczki i kładki. Jest nawet młyn. Do tego wioska królowej, mini winnica i zwierzęta. Wszystko w przyjaznej skali. Zwiedzanie przerywane swobodnym hasaniem.  Wnętrza nie są na pewno tak imponujące jak sam pałac wersalski ale za to nie przytłaczają, a i tak pozwalają ciszyć się przepychem.
4. Kawa, czekolada i ciacho w kawiarni "Angelina". Podobno od 1903r. Trochę drogo ale  "Nie mają chleba, niech jedzą ciastka" Jak mawiała była właścicielka posesji. Następnym razem zabiorą kanapki.
5. Sklep z pamiątkami. Dziecko starsze kupuje kolejny zeszyt (ciężka obsesja, mamy notesy z każdego odwiedzanego miejsca) i do kompletu ołówek z Marią Antoniną. Mam wątpliwości czy to dobry wzór dla dziewięciolatki. Na szczęście królowa na obrazku królowa ma jeszcze głowę.

Może trudno w to uwierzyć ale w czasie spaceru zdarzało się że w zasięgu naszego wzroku nie było nikogo, pusto, zero, nul. Jak na pocztówkach, na których atrakcje turystyczne stoją  w wyczyszczonych z tłumów ogrodach. Tradycyjne zwiedzanie odczuliśmy tylko w Petit Trianon, przy paśniku (w resto) i sklepie z pamiątkami.

Kto chce niechaj wierzy a kto nie chce niech nie wierzy.

Przed wizytą warto wprowadzić się w klimat oglądając filmy. Dla dzieci Odlotowe Agentki odc. "Totalny Wersal" dla starszych dzieci i dorosłych "Maria Antonina" Coppoli. Zupełnie nie dla dzieci "Danton" Wajdy. W tym ostatnim co prawda Wersalu malutko ale jest za to Bogusław Linda z lokami i szczupły Gerard, na długo przed tym jak został Rosjaninem.


Versailles 2013

Versailles 2013
Versailles 2013

Versailles 2013
Versailles 2013

Versailles 2013