środa, 12 listopada 2014

O Warszawie..


   Zdarza mi się bywać w Warszawie. I jakoś tak się składam że bywam tam zaraz po patriotycznych manifestacjach.  W sierpniu byłam - wiadomo Powstanie, jutro będę - wiadomo Niepodległość.

   Mieszkałam w stolicy dziesięć długich lat. Widziałam jak w sierpniu zakwita z roku na rok, coraz barwniej powstańczy odpust. Jak w listopadzie na moim kiosku z gazetami pojawiają się coraz większe plakaty z blond młodzieżą wzywającą do marszu. Widziałam tęcze, raz spalone, raz kwitnące. Afisze pytały czy też bym poszła umierać w słońcu. Gazety im za mnie odpowiadały raz, że tak, a raz, że  nie.
   Młodzież, z którą pracowałam raczej była na tak, i w sumie to dobrze że są wakacje, zwolnienia nie trzeba podrabiać. Muzeum się budowało. Zbudowało się. I Warszawa pogrążyła się na dobre w swoim borderline, tocząc nieustające dyskusje wewnętrzne między prawdziwymi warszawiakami, słoikami, patriotami i tymi, co nie chcą w słońcu umierać.